środa, 29 czerwca 2011

Bałtycki Festiwal Komiksu - GDAK 2011

Miniony weekend należał do Bałtyckiego Festiwalu Komiksu w Gdańsku, na który jak co roku przybyła spora ilość wielbicieli historii obrazkowych. Możliwość spędzenia kilku dni w mieście Neptuna była tym bardziej kusząca, że gościem imprezy był sam Simon Bisley - człowiek, który opętał umysły wielu z nas w latach 90tych za sprawą (chociażby) Lobo. Na wieść o przyjeździe brytyjskiego twórcy dorośli już fani komiksowej sztuki przypomnieli sobie jak to jest być dzieciakiem i z trzęsącymi rękoma, podnieceniem w głosie i nadzieją w oczach przybyli na spotkanie z twórcą oraz późniejszą sesję autografów.
Od lewej: Mariusz Ciechoński, Mateusz Trąbiński, Łukasz Mazur i Jacek Jastrzębski
Byliśmy tam też i my. Prywatnie i "służbowo", gdyż w sobotnie popołudnie odbyło się spotkanie z redakcją, które poprowadził aspirujący kiedyś do miana komiksowego twórcy Mariusz Ciechoński. W małej sali stawiło się kilkanaście osób, które wysłuchały co też mamy do powiedzenia na tematy przeróżne. Spotkanie trwało niecałą godzinę, a zwieńczeniem jego było wręczenie uczestnikom "La Masakry" Maxa Atlanty- komiksu-niespodzianki o którym pisaliśmy w dniu wczorajszym. Sądząc po pierwszych (i późniejszych zresztą też) reakcjach, albumik ten przyniósł sporo radości obdarowanym z czego naturalnie bardzo się cieszymy! Tak jak już wspominaliśmy "La Masakra" dostępna będzie wkrótce na allegro, a jak egzemplarzy starczy (limitowany nakład!) to i na październikowej międzynarodówce. Jednak egzemplarze te nie będą "odziane" w gustowną czarną kopertę (ręczna robota redakcji - karton, linijka, szablon, nożyczki, klej), tak jak to było w przypadku gdańskiej premiery.

Oprócz powyższego spotkania swoją obecność zaznaczyliśmy na panelu wydawców (obok przedstawicieli timof comics, Hanami i Ongrysa), z którego można wysnuć jeden wniosek - jest źle. Mało kto kupuje, mało co się wydaje, mało kto jest w stanie na tym zarobić. Sprawdziła się więc pesymistyczna teoria Szymona Holcmana z zeszłorocznej imprezy, głosząca iż: "(...) rynek powróci do stanu z połowy lat 90-tych, oferta ulegnie znacznemu uszczupleniu a do łask wrócą komiksy i ziny wydawane własnym sumptem". O ile pierwsze dwie rzeczy nie cieszą nas zbyt bardzo, o tyle trzecia wprawia nas jednak w radosny nastrój. A co więcej miała swoje przełożenie na gdańskiej imprezie. Do nabycia były nowe twory komiksiarzy, którzy pojawili się w drugim numerze "BICEPSA" - Łukasz Kowalczuk stworzył pierwszy numer nowego zina "Nienawidzę Ludzi", a Maciej Czapiewski zaprezentował się z krótkim (acz wartym uwagi!) "Czarnym Panem". Jeśli dodać do tego wesołe stoisko chłopaków z "Hand Made" oraz publikacje niezmordowanego Ojca Rene, to widać, że niezależna strona polskiego komiksu ma się całkiem dobrze. I oby tak było (a nawet jeszcze lepiej) długi, długi czas!

Wracając do naszego spotkania - uchyliliśmy na nim rąbka tajemnicy co do naszych przyszłych planów. Tak jak to już wcześniej było mówione, "Szkicowniki" pojawiać się będą rokrocznie na kolejnych edycjach Festiwalu Komiksowa Warszawa. I na FKW2012 przedstawimy album pełen szkiców, konceptów i innych rarytasów od samego... Michała Śledzińskiego! Natomiast przy okazji październikowej eMeFKi oprócz trzeciego "BICEPSA" wypuścimy również pierwszy numer magazynu "TRICEPS"! To czym będzie się on odróżniał od naszego pierwszego dziecka będzie nastawienie na nieco dłuższe formy - o ile w "B" królują komiksy do około pięciu plansz, o tyle w nowym tworze zakładamy, że będą to historie przynajmniej dwa razy dłuższe. Na łamach "TRICEPSA" prezentować będziemy bohaterów nowych, jak i tych już dobrze znanych. Wszystko to (prawdopodobnie) na kredzie, w czerni i bieli i z dwustronną kolorową okładką. Planowo "T" ma ukazywać się wraz z co trzecim numerem "BICEPSA". Tak więc pierwszy numer magazynu już w październiku!

Pomysłów i planów mamy oczywiście więcej, ale na nie przyjdzie jeszcze czas.

I tak to z naszej strony wyglądało. Gwiazda festiwalu - Simon Bisley - okazał się nader sympatycznym kolesiem potrafiącym co prawda przygwiazdorzyć raz na jakiś czas, ale przybić piątkę i chwilę pogadać można było zawsze. Poza tym, hej! To żywa legenda i mokry sen sprzed kilkunastu lat, kiedy wertowało się kolejne strony TM-Semiców z jego mazami! Na koniec więc specjalny rysunek autorstwa Biza przedstawiający słonia (który pod sam koniec rysowania zaczął przeistaczać się w mamuta):
(...dla dostawcy pizzy też znalazło się miejsce!)

3 komentarze:

  1. mhm pragnąłbym żeby "rynek wrócił do sytuacji z połowy lat 90tych" kiedy semic tłukł nakłady po 20k (x8 - 10 tytułów miesiecznie) a ziny typu azbest szły po 400 sztuk w jedna sobote na łodzkim wtedy jeszcze konwencie. teraz jest znacznie gorzej

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy - a my nie chcemy. chcemy, żeby było tak chujowo jak teraz.

    OdpowiedzUsuń
  3. no no, Szkicownik ze Śledziem. Bomba!

    OdpowiedzUsuń